Radości i smutki w moich powieściach.
W życiu już tak jest, że radości przeplatają się ze smutkami.
W jednej chwili osiągamy jakiś mniejszy lub większy sukces, by po chwili płakać, bo właśnie skończył się nasz ukochany serial w telewizji. Chyba nie da się oddzielić radości od smutków i odwrotnie. Rzeczywiście piszę o życiu takim, jakie jest, bez ubarwiania, bo to Czytelnik łatwo wyczuje i na pewno nie przekona go taki tekst.
W powieściach staram się zbilansować pozytywne i negatywne emocje, choć nie mam pewności, że to mi się udało.
Pisząc, tworzę jakąś rzeczywistość, w której poruszają się moi bohaterowie. Zżywam się z nimi, bo poniekąd każdy z nich ma w sobie jakaś cząstkę mnie samej i nawet, jak kończę pisać i odchodzę od komputera, to bohaterowie wciąż są w mojej głowie. Myślę, jak dalej pokierować ich losami, jak ich urzeczywistnić i sprawić, aby Czytelnicy ich rozumieli i dostrzegali ich różne wymiary. Najlepiej mi się myśli, gdy prasuję, bo wtedy mogę się wyłączyć, dlatego gdy zaczynam prace nad książką, wtedy pranie nie zalega na desce do prasowania :) Skądinąd jest to bardzo korzystne…
Polecane
- 0 Komentarze
- Nowy komentarz